Piłkarze Concordii Knurów na wyjazdach czują się jak ryba w wodzie. W dziewięciu meczach rozegranych poza domem zgarnęli komplet punktów, nie pozostawiając żadnych złudzeń rywalom. W najbliższą sobotę podopieczni trenera Jarosława Kupisa spróbują podtrzymać tę znakomitą passę w Zabrzu, gdzie na stadionie przy ulicy Jaskółczej zmierzą się z drużyną Sośnicy Gliwice.
Zespół z Gliwic to klub, który przeżywał w swojej historii wiele wzlotów i upadków. Przez pewien czas był praktycznie nieobecny na piłkarskiej mapie, ale w 2015 roku wrócił do rozgrywek, zaczynając od Klasy C. W trzy sezony Sośnica zanotowała trzy awanse z rzędu i od 2018 roku występuje już na poziomie obecnej III ligi śląskiej. Gliwiczanie mają w swoim składzie dobrze znanego knurowskim kibicom Grzegorza Górkę, który jeszcze kilka lat temu poprowadził Concordię do awansu. W Knurowie pamiętają go z czasów, gdy w sezonie 2018/2019 pomógł drużynie wejść do Klasy Okręgowej.
Obecna forma Sośnicy jednak nie zachwyca. Po zeszłorocznej walce o awans, przegranej zaledwie jednym punktem, dziś drużyna musi oglądać się za siebie. Chociaż nad strefą spadkową mają jeszcze kilka oczek zapasu, to wyniki z obecnego sezonu są dalekie od oczekiwań. Gliwicki zespół bez wątpienia stać na więcej, ale w starciu z liderem ligi czeka ich bardzo trudne zadanie.
Concordia natomiast wciąż jest niepokonana. Już od 27 spotkań – licząc poprzedni sezon – nie zaznała goryczy porażki w lidze. Ostatni raz knurowianie schodzili z boiska pokonani niemal rok temu – 20 kwietnia 2024 roku, kiedy ulegli Burzy Borowa Wieś 0:1. Obecnie zespół z Knurowa przewodzi ligowej tabeli z pięciopunktową przewagą nad Górnikiem Bobrowniki Śląskie. Do końca sezonu zostało jeszcze jedenaście kolejek, więc sytuacja może się jeszcze zmienić, ale podopieczni trenera Kupisa mają wszystko w swoich rękach, a dokładniej w… nogach.
Sobotni mecz Sośnicy z Concordią rozpocznie się o godzinie 17:30. Patrząc na dotychczasowe występy knurowian w charakterze gości, trudno nie stawiać ich w roli faworyta, ale piłka nożna lubi zaskakiwać. Jedno jest pewne – emocji nie zabraknie.
Fot. Agnieszka Łyko
