W jednym z mieszkań w „Enerdoku” pojawiła się nowa, zupełnie nieoczekiwana moda – wyrzucanie śmieci przez balkon. Choć nie jest to dyscyplina, którą znajdziemy na olimpiadzie, jeden z mieszkańców najwyraźniej odkrył w tym jakąś nową formę „wygody”. Niestety, ta dość kontrowersyjna metoda pozbywania się odpadów ma swoje konsekwencje. Mieszkańcy są coraz bardziej zaniepokojeni, a zieleniec przy bloku stają się areną, na której spotyka się zaskakujące śmieciowe „prezentacje”.
Niestety, jego „pasja” wcale nie spotyka się z uznaniem sąsiadów, którzy zmuszeni są do codziennego mijania odpadków na zieleńcu, gdzie bawią się dzieci, a dorośli spacerują ze swoimi psami. Często te niewielkie przygody kończą się oparzeniami emocjonalnymi, a czasem i dosłownymi, bo wyobraźcie sobie, co się dzieje, gdy szklana butelka postanowi rozbić się o drzewo. Nie tylko nieestetycznie, ale i niebezpiecznie.
Czy to lenistwo, czy może po prostu brak jakiejkolwiek odpowiedzialności? Ciężko powiedzieć. Ale jedno jest pewne – takie zachowanie to powód do wstydu, nie tylko dla samego sprawcy, ale dla całej społeczności. W dobie, kiedy każdy stara się dbać o planetę i minimalizować swój wpływ na środowisko, wyrzucanie śmieci przez balkon to nie tylko dowód na totalną ignorancję, ale także bezmyślność.
Wstyd, że komuś nie chce się zainwestować tych kilku sekund w opuszczenie swojego mieszkania i wrzucenie odpadów do kosza. Kiedy więc następnym razem zauważycie coś, co wygląda jak „śmieciowy kamikadze”, pamiętajcie: niech to będzie dla nas wszystkich przypomnienie, że odpowiedzialność za czystość naszego otoczenia to obowiązek, a nie wymówka.