Mimo kłopotów kadrowych i plagi kontuzji kibice liczyli, że wreszcie uda się przełamać wiosenną niemoc i odnieść pierwsze domowe zwycięstwo. Concordia Knurów wyszła na murawę mocno osłabiona, ale z nadzieją, że charakterem nadrobi braki personalne. Niestety – rzeczywistość była brutalna. Gospodarze zostali sprowadzeni na ziemię przez Tempo Paniówki, które przy Dworcowej zagrało dojrzale, skutecznie i po prostu lepiej. Wynik 1:4 mówi wszystko, a obraz gry nie pozostawia złudzeń – goście urządzili Concordii przedwczesny i bardzo dotkliwy lany poniedziałek.
Początek spotkania mógł dawać nadzieję – szybko wykreowana sytuacja Żylskiego czy próba Spórny wyglądały obiecująco. Ale co z tego, skoro znów zawiodła skuteczność, a później – wszystko inne. Tempo przejęło inicjatywę, Concordia tylko się przyglądała. Obrona nie nadążała, środek pola tracił piłki, skrzydła nie istniały. Bramkarz gospodarzy – choć kilka razy ratował sytuację – nie mógł wszystkiego bronić. Niemiec i Konopka z łatwością pokonali Szymajdę, a Concordia wyglądała, jakby zupełnie nie miała planu B.
W drugiej połowie miała nastąpić reakcja. Były zmiany, była „męska rozmowa” w szatni, ale na boisku – dalej bez życia. Jaroszewski co prawda dał tchnienie nadziei trafieniem z rzutu karnego, ale to było zbyt mało i zdecydowanie za krótko. Gdy gra się bez pomysłu, nerwowo i schematycznie, rywal nie wybacza. Konopka dołożył drugiego gola, a Stosiek pięknym strzałem zakończył koncert Tempa. Concordia w końcówce była już tylko cieniem samej siebie. Przegrała wysoko, zasłużenie i bez większych argumentów.
Lider tabeli? Na papierze – tak. Na boisku – ani przez moment. Jeśli ktoś miałby oceniać po tym meczu, kto walczy o awans, a kto przyjechał tylko sprawić psikusa, to trudno byłoby uwierzyć, że to knurowianie są na szczycie. Ich gra – bez werwy, bez jakości, bez charakteru – nie przypominała niczego, co oglądaliśmy jesienią. A najgorsze, że to nie pierwszy taki mecz tej wiosny.
Zespół musi jak najszybciej się otrząsnąć, bo jeśli nie wróci do swojej najlepszej wersji, to fotel lidera może niebawem zmienić właściciela. Przed Concordią dużo pracy, ale wciąż wszystko jest w ich rękach. Trzeba jednak zacząć grać jak lider, a nie tylko nim być w tabeli.
Concordia Knurów – Tempo Paniówki 1:4 (0:2)
0:1 – Niemiec 18′
0:2 – Konopka 26′
1:2 – Jaroszewski 66′ (karny)
1:3 – Konopka 83′
1:4 – Stosiek 87′
Concordia: Szymajda – Mikulski, Jaroszewski, Bociek (63′ Gałach), Dymnicki – Kocur, Latko, Spórna, Jankowski (46′ Matuszek), Balon (46′ Orylski) – Żylski.
Tempo: Bąbka – Bińkowski, Gromelski (71′ Kucia), Marzec – Stosiek, Wroński (44′ Białowas), Konopka, Kubik (86′ Kaszewski), Kutarda, Jendrychowski (88′ Miarka) – Niemiec.
Żółte kartki: Spórna, Mikulski (Concordia) – Kubik, Jendrychowski (Tempo).