W Przyszowicach było mokro, wesoło i bardzo rodzinnie. Wszystko za sprawą miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej, która postanowiła rozbudzić na nowo nieco zapomnianą, ale wyjątkowo barwną tradycję śmigusa-dyngusa. Strażacy zadbali o wszystko – od wiader pełnych wody, przez węże, aż po dobry humor.
Do wielkiej wodnej bitwy dołączył również sołtys Łukasz Widuch, który dał się porwać zabawie równie ochoczo jak najmłodsi. Na placu pojawiło się około stu dzieciaków i ich rodzin – wszyscy zwarci, gotowi i uzbrojeni w pistolety na wodę, wiaderka oraz szerokie uśmiechy. Kto przyszedł suchy, ten długo suchy nie pozostał.
Info: OSP Przyszowice