Tego dnia Knurów dosłownie i w przenośni oblał się radością! W drugi dzień świąt wielkanocnych, czyli tradycyjny lany poniedziałek, park przy ulicy Ułanów zamienił się w najbardziej mokre, a zarazem najbardziej uśmiechnięte miejsce w całym mieście. A wszystko to dzięki jednej osobie – Zosi Mihilewicz, której spontaniczna inicjatywa sprawiła, że dziesiątki rodzin, dzieci i dorosłych wyszły z domów, by wspólnie… porządnie się zmoczyć.
Pomysł był prosty, ale jak się okazało – genialny. Zamiast siedzieć przed telewizorem czy ograniczyć się do symbolicznego psiknięcia wodą, mieszkańcy postanowili świętować Śmigus-Dyngus w pełnym tego słowa znaczeniu. To właśnie Zosia zaprosiła wszystkich do wspólnej zabawy przy tężni solankowej i wywołała prawdziwe tsunami uśmiechów.
Na miejscu pojawiło się ponad sto dzieciaków, którym towarzyszyli dorośli – i to nie tylko jako obserwatorzy, ale też aktywni uczestnicy wodnej bitwy. Wiadra, plastikowe butelki, dmuchane armatki i pistolety na wodę – to był prawdziwy arsenał! A gdy tylko ruszyła pierwsza salwa, park zamienił się w strefę beztroskiej frajdy. Śmiech niósł się daleko, a każdy, kto choć na chwilę tam zajrzał, od razu wpadał w wir zabawy.
Wśród śmiechu, chlapania i serdecznych rozmów pojawiło się też jedno ważne przesłanie: czasem wystarczy jeden pomysł, jedna dobra energia i jedna osoba, by poruszyć całą społeczność. A Knurów? Jak zwykle stanął na wysokości zadania – i to z mokrą głową, ale z sercem pełnym radości.
Fot. Zosia Mihilewicz