W Ostropie, jednej z dzielnic Gliwic, Poniedziałek Wielkanocny jak co roku miał wyjątkowy charakter. Tego dnia ulicami i polami przemaszerowała konna procesja – zwyczaj tak stary, że trudno dziś ustalić jego dokładne początki, ale wiadomo, że istniał już w XVII wieku.
To widowisko przyciąga co roku mieszkańców i gości, którzy chcą zobaczyć coś więcej niż tylko świąteczne dekoracje czy koszyczki ze święconką. Ostropska procesja to jeden z najstarszych obrzędów na Śląsku i Łużycach, co czyni to miejsce absolutnie wyjątkowym na mapie Polski. Nic dziwnego, że tradycja ta została wpisana na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
Wielkanoc kojarzy się z religijnymi rytuałami, malowaniem pisanek czy śmigusem-dyngusem, ale w Gliwicach ma jeszcze jeden, bardzo charakterystyczny element. Procesja, znana też jako Osterritt, rajtowanie albo jazda za Panem Bogiem, łączy religijność z lokalnym folklorem i wiejskim rytmem życia. W dawnych czasach wierzono, że objazd pól na koniach ma zapewnić urodzaj i dobre zbiory.
Współcześnie ten zwyczaj wciąż ma duchowe znaczenie, ale dla wielu to także wyjątkowe przeżycie estetyczne. Jeźdźcy poruszają się trójkami, a pierwsza z nich składa się z trzech kawalerów z wieńcami skrzyżowanymi na piersiach. Środkowy niesie krzyż procesyjny, a za nimi jadą kolejni uczestnicy z wielkanocnym krzyżem i figurą Zmartwychwstałego Chrystusa.
Tegoroczna procesja wyruszyła jak zawsze z placu przy kościele pw. Ducha Świętego. Wzięło w niej udział kilkudziesięciu jeźdźców – nie tylko mężczyzn, bo od lat 70. i 80. XX wieku udział w wydarzeniu mogą brać także kobiety.
Info: UM Gliwice