Świąteczny poranek na katowickim odcinku autostrady A4 mógł skończyć się tragicznie. 86-letni kierowca z Sosnowca, zamiast spokojnego śniadania w rodzinnym gronie, wjechał pod prąd na ruchliwej trasie i przejechał spory odcinek lewym pasem. To cud, że nie doszło do wypadku.
Do zdarzenia doszło w niedzielę wielkanocną w rejonie Trzech Stawów. Starszy mężczyzna prowadzący fiata nieświadomie wjechał w złą stronę autostrady i kontynuował jazdę aż do kolejnego węzła, mijając auta nadjeżdżające z naprzeciwka. Choć ruch w święta bywa mniejszy niż zwykle, to i tak można mówić o ogromnym szczęściu – nikt nie został ranny, nie doszło do stłuczki, a tym bardziej do tragedii.
Policjanci z katowickiej drogówki szybko zareagowali i zatrzymali seniora. Mężczyzna stracił prawo jazdy, a sprawa trafi do sądu. Funkcjonariusze przypominają, że nawet na dobrze oznakowanej drodze nie brakuje przypadków wjazdu pod prąd. I choć infrastruktura jest ważna, najważniejszy pozostaje czynnik ludzki – koncentracja, obserwacja znaków, właściwa ocena sytuacji.
Jeśli ktoś zorientuje się, że jedzie pod prąd, powinien natychmiast się zatrzymać – najlepiej na pasie awaryjnym – włączyć światła awaryjne, opuścić auto z zachowaniem szczególnej ostrożności i zadzwonić po pomoc. Policjanci zdecydowanie odradzają samodzielne próby zawracania, bo to może tylko pogorszyć sytuację.
Choć tym razem skończyło się jedynie na strachu, to podobne przypadki przypominają, jak ważna za kierownicą jest czujność. A autostrada to nie miejsce na pomyłki – tym bardziej te pod prąd.
Info: Policja Śląska