Telefon zadzwonił wczesnym popołudniem. Pani Jadwiga z Knurowa, jak co dzień, odpoczywała po obiedzie, gdy nagle usłyszała dzwonek. Po drugiej stronie słuchawki – głos młodej kobiety, drżący, zrozpaczony: „Babciu, potrąciłam człowieka… On leży w szpitalu… Policja już mnie zatrzymała… Pomóż mi, proszę!”.
Starsza kobieta nie miała wątpliwości – to musiała być Ola, jej wnuczka. Ton głosu, sposób mówienia, wszystko się zgadzało. Zatkało ją z wrażenia. Serca zaczęło bić jak oszalałe. Przecież Ola nigdy nie była zamieszana w żadne kłopoty! Zanim zdążyła zadać choć jedno pytanie, do rozmowy włączył się mężczyzna, który przedstawił się jako funkcjonariusz Policji. Z jego ust padły słowa, które tylko pogłębiły przerażenie seniorki.
– „Pani wnuczka potrąciła mężczyznę na przejściu dla pieszych. Stan poszkodowanego jest poważny, a dziewczyna trafiła do aresztu. Może jednak uniknąć dalszych konsekwencji – wystarczy wpłacić kaucję. Ale czas działa na niekorzyść, trzeba działać natychmiast” – mówił stanowczo, spokojnym, profesjonalnym głosem.
Pani Jadwiga, zdezorientowana i roztrzęsiona, uwierzyła w każde słowo. Nie chciała, by jej ukochana wnuczka trafiła do więzienia – „Proszę iść do banku i wypłacić pieniądze. Najlepiej wszystkie. Przyjedzie do Pani nieumundurowany funkcjonariusz, któremu należy je przekazać” – dodał rzekomy policjant.
W tej całej zawierusze starsza kobieta wykazała się jednak odrobiną przezorności – zanim ruszyła do banku, zadzwoniła do swojego syna. Chciała go poinformować, że jego córka – a jej wnuczka – potrąciła człowieka i że trzeba szybko działać. To był moment przełomowy. Syn natychmiast zorientował się, że coś jest nie tak. Zadzwonił do Oli. Ta była… w pracy. Cała i zdrowa.
Kiedy prawda wyszła na jaw, Pani Jadwiga niemal zemdlała. Uświadomiła sobie, jak bardzo była bliska przekazania całych swoich oszczędności przestępcom. Wszystko było zorganizowane perfekcyjnie: emocje, głos łudząco podobny do wnuczki, fałszywy policjant i presja czasu.
Na szczęście tym razem udało się uniknąć tragedii. Ale nie każdemu się to udaje. Pamiętajmy: jeśli ktokolwiek dzwoni do nas z dramatyczną historią i prosi o pilne pieniądze – nie działajmy impulsywnie. Najpierw zweryfikujmy, zadzwońmy do bliskich, zapytajmy, upewnijmy się. To nie brak zaufania – to zdrowy rozsądek.