Sezon wakacyjny tuż za rogiem, a to oznacza więcej czasu spędzanego na świeżym powietrzu, nad wodą, w górach i podczas rodzinnych wyjazdów. Rodzice, chcąc zachować wspomnienia, sięgają po aparat lub telefon. Zdjęcia dzieci w zabawnych sytuacjach, na plaży, przy lodach, na huśtawce – te ujęcia trafiają później do mediów społecznościowych. I choć może to wyglądać niewinnie, warto zadać sobie jedno ważne pytanie: czy na pewno wiemy, co się dalej z tym zdjęciem stanie?
Coraz więcej ekspertów bije na alarm – publikowanie wizerunku dziecka w internecie może mieć poważne, często nieodwracalne skutki. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę w ramach kampanii #PomyślZanimWrzucisz apeluje, by szczególnie w wakacje podejść do tego tematu z rozwagą. To, co dla dorosłych jest pamiątką, może dla dziecka stać się źródłem wstydu, problemów w szkole, a nawet… zagrożenia bezpieczeństwa.
W sieci nic nie ginie – każde zdjęcie zostawia cyfrowy ślad. W momencie publikacji w mediach społecznościowych traci się nad nim kontrolę. Nawet jeśli konto ma ustawienia prywatności, nie ma gwarancji, że fotografia nie zostanie udostępniona dalej, pobrana, zmanipulowana lub użyta w sposób, który może zaszkodzić dziecku. Są przypadki, w których zdjęcia dzieci w strojach kąpielowych trafiły na strony o skrajnie nieetycznym charakterze, a rodzice nie mieli pojęcia, że ich wakacyjne wspomnienie krąży po mrocznych zakątkach internetu.
Problemem jest również oznaczanie lokalizacji i publikowanie zdjęć w czasie rzeczywistym. Wakacyjne ujęcie z podpisem „Piękny dzień na plaży w Sopocie!” może wydawać się sympatyczne, ale jeśli pokazuje twarz dziecka i wskazuje dokładne miejsce jego przebywania – staje się zaproszeniem dla osób o złych zamiarach. W 2018 roku doszło do sytuacji, w której ktoś wykorzystał informacje z social mediów do zlokalizowania dziecka wypoczywającego z rodziną. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale scenariusz mógł być dramatyczny.
Warto też pamiętać o prawie dziecka do prywatności. Nawet jeśli kilkulatek uśmiecha się do zdjęcia, nie oznacza to, że zgadza się na jego publikację w internecie. I co najważniejsze – nie rozumie jeszcze, co to oznacza. Te fotografie mogą zostać z nim na zawsze. W przyszłości mogą stać się źródłem zawstydzenia, cyberprzemocy, a nawet przeszkodą w relacjach towarzyskich lub zawodowych.
Coraz częściej mówi się również o zjawisku tzw. „sharentingu” – nadmiernym dzieleniu się życiem dziecka przez rodziców w mediach społecznościowych. Dla jednych to forma nowoczesnego albumu rodzinnego, dla innych – naruszenie granic dziecka i jego prawa do budowania własnej, świadomej tożsamości cyfrowej.
Dlatego eksperci apelują: zanim wrzucisz zdjęcie swojego dziecka do sieci, zastanów się, czy na pewno warto. Czy to zdjęcie nie pokazuje zbyt wiele? Czy nie zdradza lokalizacji? Czy dziecko wygląda na nim w sposób, który w przyszłości może je zawstydzić? I najważniejsze – czy wyraziło na to zgodę?
Zamiast publicznych postów, można wybrać bardziej bezpieczne formy – prywatne albumy online z dostępem tylko dla najbliższych, aplikacje do dzielenia się zdjęciami z rodziną, a nawet klasyczne wydrukowane fotografie, które mają swój niepowtarzalny klimat.
Warto również rozmawiać z dziećmi o tym, czym jest prywatność w sieci. Im szybciej zaczną rozumieć, że nie wszystko powinno być „na pokaz”, tym większa szansa, że w przyszłości będą ostrożniejsze i bardziej świadome tego, jak wygląda ich cyfrowy ślad.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę przypomina, że ochrona dziecka to nie tylko sprawa fizycznego bezpieczeństwa. To także troska o jego godność, emocje i tożsamość. Każdy kliknięty „opublikuj” niesie za sobą odpowiedzialność. A wakacyjne wspomnienia? Najlepiej, by zostały w sercu, a niekoniecznie na publicznej tablicy.