We wtorek gliwicka Policja miała ręce pełne roboty. Dyżurny odebrał zgłoszenie od czujnego mieszkańca, który zwrócił uwagę na nietypowe zachowanie kierującego Fordem poruszającym się ulicą Kochanowskiego. Podejrzenia zgłaszającego okazały się w pełni uzasadnione – kierujący wyraźnie nie radził sobie za kółkiem, co szybko potwierdził patrol drogówki.
Na miejscu funkcjonariusze zastali małżeństwo, które postanowiło urządzić sobie nietypową lekcję jazdy. 43-letnia kobieta, mając 2,47 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, trenowała prowadzenie pojazdu na przysklepowym parkingu, instruowana przez siedzącego obok 34-letniego męża. Problem w tym, że mężczyzna również nie był trzeźwy – badanie wykazało 0,98 promila. Jakby tego było mało, kobieta nie posiadała prawa jazdy, a mężczyzna miał już wcześniej odebrane uprawnienia do kierowania.
Sytuacja była o tyle poważna, że oboje naprzemiennie zasiadali za kierownicą, łamiąc nie tylko przepisy, ale przede wszystkim zdrowy rozsądek. Ich nieodpowiedzialne zachowanie mogło zakończyć się tragedią – dla nich samych i dla przypadkowych osób znajdujących się w pobliżu.
Sprawą zajmuje się teraz wydział kryminalny. Przed parą odpowiedzialność karna i – zapewne – długi czas do refleksji nad tym, jak nie należy uczyć się jazdy.
To kolejny przypadek pokazujący, że alkohol i kierownica nigdy nie powinny iść w parze. Nietrzeźwy kierowca to nie tylko problem dla siebie, ale zagrożenie dla wszystkich uczestników ruchu drogowego. Dlatego warto być czujnym – reakcja sąsiada czy przechodnia, jedno zgłoszenie, może naprawdę uratować życie.