sobota, 5 lipca, 2025
spot_img
Strona głównaInformacjeKnurów: Alarm na osiedlach. Psy zdychają po spacerach, dzieci trafiają do lekarzy....

Knurów: Alarm na osiedlach. Psy zdychają po spacerach, dzieci trafiają do lekarzy. Kto ponosi odpowiedzialność?

To miał być zwykły spacer. Kilka minut relaksu, trochę zieleni, świeże powietrze. Tymczasem Knurów coraz mocniej przypomina pole minowe – tyle że zamiast ładunków wybuchowych mamy coś niewidocznego, podstępnego i śmiertelnie niebezpiecznego. Chemiczne opryski, które mają „upiększać” zieleńce, mogą stać się bezpośrednim zagrożeniem dla życia i zdrowia – zarówno czworonogów, jak i ludzi.

Ludzie płaczą, dzieci chorują, psy umierają. Zwykłe skwerki, miejsca przy blokach, osiedlowe alejki. Wszystko wygląda jak zawsze – ale to tylko złudzenie. Za pięknym trawnikiem może czaić się śmierć. Historie, które trafiają do naszej redakcji, mrożą krew w żyłach. Weterynarze bezradnie rozkładają ręce, właściciele zwierząt łapią się za głowę, a mieszkańcy zadają coraz głośniej pytanie: kto tu zgotował nam ten zielony horror?

I co najgorsze – to się nie kończy.

Po naszej czwartkowej publikacji zgłosiło się do redakcji jeszcze więcej mieszkańców, którzy opowiedzieli nam niemal identyczne historie. Inne psy, ale ten sam finał: zatrucia, cierpienie, dramat. Przypadki odnotowano m.in. na zieleńcu przy ulicy Krasickiego na osiedlu Redyna. Opryski miały być wykonywane przez firmy zewnętrzne, nikt jednak nie informował o tym mieszkańców. Nie było żadnych ogłoszeń, żadnych tabliczek, żadnego ostrzeżenia. Tylko trawa – równo przycięta, ale jak się okazuje, być może śmiertelna.

Psy po spacerach dostają drgawek, nie jedzą, nie piją, tracą przytomność. Niektórych nie da się już uratować. Inne walczą – ale leczenie kosztuje, a odpowiedzialnych brak. Do tego dzieci, które bawiły się na trawnikach, zrywając trawę czy kwiaty, lądują w gabinetach lekarskich z gorączką i wymiotami. Przypadek? Tylko ślepiec może jeszcze wierzyć w zbiegi okoliczności.

Nie chodzi tylko o wielkie parki. To mogą być też mini-zieleńce pod balkonem, krzaczek przy chodniku, trawniczek, na którym dziecko właśnie klęczy z lizakiem w dłoni. Nikogo nie trzeba straszyć – to już się dzieje. I to w wielu punktach miasta. Wystarczy jeden spacer i wszystko może się zmienić. Na zawsze.

Apelujemy z całych sił: nie ignorujmy sygnałów. Patrzmy pod nogi. Obserwujmy, co dzieje się na naszych osiedlach. Zróbmy zdjęcie, nagrajmy film, zgłaszajmy każdą podejrzaną sytuację do sanepidu, zarządców budynków czy straży miejskiej. Bo dziś może cierpieć pies sąsiadki, ale jutro to może być Twój.

Miasto nie może być polem do eksperymentów chemicznych. Kto teraz powie „przepraszam”? Kto odpowie za stratę pupila? Za rachunki u weterynarza? Za łzy dzieci i rodziców?

Po rozmowie z Prezydentem Miasta, Tomaszem Rzepą, oraz Prezesem Lokatorsko Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej, Arkadiuszem Łyko, informujemy, że przeprowadzone rozeznanie oraz konsultacje z firmami odpowiedzialnymi za utrzymanie estetyki i terenów zielonych kategorycznie wykluczają stosowanie niebezpiecznych środków chemicznych.

Obaj Panowie potwierdzają, że takie działania nie mają miejsca, a wręcz obowiązuje oficjalny zakaz używania tego typu preparatów.

W związku z materiałem opublikowanym w czwartek, Straż Miejska i Policja zostały uczulone, a kontrola w newralgicznych rejonach została zintensyfikowana.

Apelujemy do mieszkańców o czujność!

Wszelkie podejrzane sytuacje prosimy niezwłocznie zgłaszać odpowiednim służbom – Straży Miejskiej lub Policji.

RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -
Google search engine

Most Popular

Recent Comments