Lato. Dla jednych czas relaksu, dla innych… niebezpieczna pułapka. Gdy słońce rozgrzewa chodniki do temperatury patelni, a powietrze drży jak w piecu, wiele zwierząt walczy o przetrwanie. Nasze psy, koty, króliki, ptaki — te domowe — jeśli mają odpowiedzialnych opiekunów, znajdą miskę z chłodną wodą i zacieniony kąt. Ale co z tymi, których nikt nie przytula na dobranoc?
Upały są bezlitosne. Zwierzęta nie powiedzą nam, że boli je łapa po spacerze po nagrzanym betonie. Nie powiedzą, że ich organizm od środka się przegrzewa. Ale jeśli się zatrzymamy i spojrzymy — zobaczymy. Zbyt szybki oddech, osowiałość, poszukiwanie cienia, ciągłe lizanie nosa. To nie kaprysy, to sygnały alarmowe.
Jeśli mamy własne zwierzęta, opieka podczas upałów to nie przywilej – to obowiązek. Miska świeżej wody w cieniu, chłodne miejsce do odpoczynku, rezygnacja z południowych spacerów. To podstawy. Ale warto pomyśleć także o tych, którzy nie mają nikogo.
Nie trzeba być superbohaterem, by uratować życie. Wystarczy wystawić miskę z wodą przy bloku, w parku, pod sklepem. Wystarczy zostawić otwarte okno do piwnicy, gdzie przemykający kot znajdzie cień. Można zrobić zgrzewkę wody i rozwieźć do pobliskich schronisk albo zaoferować tymczasowy dom, gdy placówki pękają w szwach. Można zawiesić mały pojemnik z wodą na balkonie — nie tylko dla ptaków, ale i owadów. Tak niewiele, a znaczy tak dużo.
Nie bójmy się też reagować. Widzisz psa zamkniętego w aucie na parkingu? Działaj. Zadzwoń na Policję. Jeśli sytuacja jest dramatyczna, masz prawo wybić szybę – prawo, nie obowiązek, ale sumienie nie powinno mieć wątpliwości.
Zwierzęta nie mają głosu, ale mają nas. Każdego z nas. Nie czekajmy, aż będzie za późno. Czasem jedna miska wody, cień rozpostarty pod parasolem czy odważny telefon mogą oznaczać różnicę między życiem a śmiercią.
Lato to piękny czas – pod warunkiem, że nikogo nie pozostawiamy samemu sobie. Szczególnie tych, którzy najbardziej nas potrzebują.