Wakacje to dla dzieci czas zabawy, przygód i większej swobody, ale to też moment, w którym dorośli powinni mieć szczególnie wyostrzone zmysły. W trosce o bezpieczeństwo najmłodszych warto przypomnieć sobie zasady, których sami ich uczymy – i przede wszystkim ich nie łamać.
Wielu dorosłych chce być uprzejmych, miłych, pomocnych. Czasem oferują dziecku cukierka, proponują podwiezienie czy zwyczajnie próbują zagaić rozmowę. Intencje bywają dobre, ale efekt może być zupełnie odwrotny. Dziecko, które uczy się nie ufać obcym i unikać kontaktu z nieznajomymi, staje nagle przed trudną sytuacją. Ma odmówić, uciec, zignorować? A może się zawstydzi, poczuje winne, że odtrąca życzliwość? Właśnie takie momenty powodują dezorientację i zacierają granice między tym, co bezpieczne, a tym, co może nieść zagrożenie.
Dlatego tak ważne jest, byśmy – jako dorośli – szanowali te granice. Dzieci uczą się reagować stanowczo, nie przyjmować prezentów od obcych, nie wsiadać do cudzych samochodów i mówić „nie” wtedy, gdy czują się niepewnie. I choć może się wydawać, że to przesadna ostrożność, to właśnie takie podejście buduje w dzieciach zdrowe mechanizmy obronne.
Zdarza się, że ktoś chce tylko pomóc albo być miły, ale świat dziecięcych emocji działa inaczej. One nie rozróżniają intencji, widzą sytuację – i muszą czuć się w niej bezpiecznie. Dlatego apelujemy: nie częstuj, nie zapraszaj, nie podwoź. Zostaw te gesty najbliższym dziecku osobom – rodzicom, opiekunom, nauczycielom.
Warto też regularnie z dziećmi rozmawiać o tym, jak się zachować, gdy podejdzie nieznajomy. Odgrywać scenki, tłumaczyć, rozmawiać – nie po to, by straszyć, ale by wyposażyć dziecko w narzędzia do właściwego reagowania. Bo bezpieczeństwo to nie tylko zakazy i ostrzeżenia – to codzienna praca dorosłych i dzieci, która naprawdę ma znaczenie.