W okolicach ulic Wilsona i Krasickiego od jakiegoś czasu pojawia się osobnik w kapturze, który w nawet biały dzień dewastuje zaparkowane samochody. Mieszkańcy mówią wprost: ktoś celowo niszczy auta, a potem rozpływa się jak duch.
Wgniecenia po kamieniach, głębokie rysy, lakier zniszczony jak po spotkaniu z tasakiem – to nie pojedyncze przypadki, ale powtarzający się scenariusz. Co więcej, wandal nie działa nocą, jak można by się spodziewać, tylko w pełnym świetle dnia. W jednej sytuacji został nawet przyłapany na gorącym uczynku, jednak czujni przechodnie – którym należą się brawa – zdołali jedynie go przepłoszyć. Złapanie go na razie okazało się niemożliwe. Monitoring? Niestety brak.
Mieszkańcy nie kryją frustracji i obaw. Kto będzie następny? Auto sąsiada już oberwało, ale kolejne może być Twoje. Warto mieć oczy szeroko otwarte, bo choć sprawca porusza się po cichu, ślady jego działalności zostają na długo. Społeczność apeluje: reagujmy, nie bądźmy obojętni. Tylko wspólnie możemy sprawić, by ten „człowiek-kaptur” przestał czuć się bezkarny.
Fot. poglądowe
