W ROW-ie Rybnik robi się gorąco – i nie chodzi tylko o lipcową pogodę. W niedzielnym meczu z GKM-em Grudziądz do składu wraca Nicki Pedersen. Duński gwiazdor, choć nie od dziś owiany jest opinią zawodnika trudnego we współpracy, znów ma stanąć na pierwszej linii frontu. Decyzja trenera Piotra Żyto może zaskakiwać, ale jak sam podkreśla – teraz liczy się tylko wynik.
Pedersen wskakuje do składu w miejsce Gleba Czugunowa, który mimo dobrych startów w Szwecji i niezłego występu w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Ostrowie Wielkopolskim, nie poradził sobie ostatnio w Toruniu. Zaledwie dwa punkty na tle dziewięciu oczek Chrisa Holdera przeważyły szalę. Trener nie oglądał się na przeszłość, tylko na aktualną formę.
ROW nie ma już szans na pierwszą czwórkę i walkę o medale, ale wciąż może wiele namieszać. Grudziądzanie przyjeżdżają do Rybnika po punkty, które mogą dać im upragniony półfinał. Ewentualna wygrana lub remis praktycznie zagwarantuje im miejsce w czołowej czwórce, niezależnie od tego, jak poradzi sobie Falubaz Zielona Góra w starciu ze Spartą Wrocław.
Mimo że dla rybniczan niedzielne zawody to raczej mecz o honor, nie zamierzają odpuszczać. Wiedzą, że dla wielu kibiców i ekspertów są już skreśleni, ale chcą pokazać, że nie są tylko tłem dla innych. Sam powrót Pedersena to jasny sygnał – ROW chce walczyć, nawet jeśli wokół drużyny atmosfera nie zawsze była idealna.
Początek spotkania na rybnickim torze o godzinie 17:00. To może być jedno z tych spotkań, w których emocje sięgną zenitu, a wynik będzie miał znaczenie nie tylko dla samego ROW-u, ale i dla całego układu tabeli PGE Ekstraligi.
Fot. PGE Ekstraliga