Na własnej skórze przekonała się o skuteczności odcinkowego pomiaru prędkości 40-letnia mieszkanka Gliwic, która przez ostatni miesiąc najwyraźniej postanowiła zignorować zasady ruchu drogowego. Efekt? Zgromadziła aż 96 punktów karnych i otrzymała mandaty opiewające łącznie na kwotę 7600 zł. Kobieta najczęściej przekraczała prędkość na DK 88 w Zabrzu i DW 902 w Katowicach – łącznie trzynaście razy w ciągu zaledwie kilku tygodni.
Odcinkowy pomiar prędkości działa prosto, ale skutecznie. Kamery rejestrują moment wjazdu i wyjazdu z kontrolowanego fragmentu drogi, a system automatycznie wylicza średnią prędkość przejazdu. Jeśli jest wyższa niż dopuszczalna, sprawa trafia do dalszego postępowania. Mimo tej świadomości niektórzy kierowcy uparcie łamią przepisy, ignorując możliwe konsekwencje.
W przypadku gliwiczanki, lekceważące podejście do zasad drogowych zakończyło się nie tylko wysokimi karami, ale także utratą prawa jazdy. Teraz przed nią obowiązkowy egzamin, by móc ponownie zasiąść za kierownicą.
Od początku roku na śląskich drogach policja zarejestrowała już prawie 142 tysiące przypadków przekroczenia prędkości. W niemal 700 z nich kierowcy pędzili w terenie zabudowanym z prędkością przekraczającą limit o ponad 50 km/h. A to już nie tylko wykroczenie, ale realne zagrożenie życia i zdrowia.
Nadmierna prędkość to wciąż jeden z głównych powodów najpoważniejszych wypadków drogowych. Im szybciej jedziemy, tym mniej widzimy, wolniej reagujemy, a droga hamowania wydłuża się o cenne metry. Ograniczenia prędkości to nie złośliwość czy przesada – to mechanizm, który ma ratować ludzkie życie.
Policja nie ma taryfy ulgowej dla notorycznych piratów drogowych. W przypadku recydywy mandaty mogą sięgać nawet 5000 zł. A jak pokazuje przykład z Gliwic – granica nieuchronności odpowiedzialności bywa naprawdę cienka.
