W Gliwicach zawrzało po tym, jak miasto wypowiedziało umowę najmu klubowi „Powstańcza”, który przez lata działał w lokalu przy gliwickim Rynku. Decyzja ta odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców, a w internecie pojawiły się głosy zarówno poparcia, jak i sprzeciwu wobec ruchu władz miasta. Właściciele klubu twierdzą, że zostali postawieni przed faktem dokonanym bez wcześniejszego dialogu, a miasto odpiera zarzuty, wskazując na liczne i poważne naruszenia warunków umowy.
Jak tłumaczy Prezydent Gliwic Katarzyna Kuczyńska-Budka, sytuacja narastała od dłuższego czasu. Klub miał być prowadzony jako lokal gastronomiczny, tymczasem – według miasta – organizowano w nim imprezy trwające do białego rana, prowadzono sprzedaż alkoholu bez zezwolenia, a także wykonywano prace remontowe bez zgody wspólnoty mieszkaniowej. Do urzędu trafiała cała teczka skarg od sąsiadów lokalu. Jakby tego było mało, do magistratu dotarły także informacje od służb specjalnych, które zwróciły uwagę na niepokojące sytuacje związane z funkcjonowaniem klubu. Głos w sprawie zabrał Jacek Dobrzyński, rzecznik Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, który podkreślił, że do służb od dłuższego czasu docierały niepokojące sygnały i że jego zdaniem decyzja prezydentki była w pełni uzasadniona.
Miasto twierdzi, że próbowało wielokrotnie porozumieć się z najemcą, który składał deklaracje o dostosowaniu działalności do warunków umowy. W grudniu wypowiedzenie już raz zostało anulowane – w nadziei na zmianę sytuacji. Ostatecznie, gdy poprawy nie było, a służby dostarczyły kolejne bulwersujące informacje, zdecydowano o natychmiastowym rozwiązaniu umowy.
Tymczasem właściciele klubu mówią o zaskoczeniu i rozczarowaniu. Jak podkreślają, przez lata stworzyli miejsce, które nie korzystało z miejskich dotacji, a mimo to organizowało koncerty, stand-upy, wieczory z muzyką folkową i alternatywną, a także spotkania z artystami. „Powstańcza” miała być przestrzenią otwartą dla wszystkich – niezależnie od wieku, poglądów czy stylu życia. Ich zdaniem miasto podjęło decyzję z dnia na dzień, bez próby rozmowy.
Choć klub ma wielu sympatyków, a w mieście pojawiły się transparenty wyrażające wsparcie dla jego właściciela, sytuacja wydaje się przesądzona. Lokal najprawdopodobniej zostanie wystawiony na przetarg przez Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, a nowy najemca będzie musiał zadbać o spokój mieszkańców i przestrzeganie zasad. Co stanie się z „Powstańczą”? Dziś trudno powiedzieć. Jedno jest pewne – w centrum Gliwic znika miejsce, które przez jednych było postrzegane jako tętniący życiem klub kulturalny, a przez innych – jako źródło problemów i hałasu.
Fot. Powstańcza FB