Z pozoru zwykłe zgłoszenie dotyczące zaginięcia mężczyzny przybrało zupełnie nieoczekiwany obrót. Kobieta, zaniepokojona nagłym zniknięciem partnera, zgłosiła sprawę Policji. Jak się jednak szybko okazało, za tą historią kryła się znacznie głębsza tragedia – kobieta była ofiarą przemocy domowej i przez długi czas cierpiała w milczeniu.
W trakcie policyjnych działań udało się ustalić miejsce pobytu mężczyzny, który w rzeczywistości nie zaginął, a jedynie opuścił mieszkanie po kolejnym wybuchu agresji. Funkcjonariusze, słuchając relacji kobiety, dowiedzieli się o dramacie, który rozgrywał się w czterech ścianach ich wspólnego domu. Pokrzywdzona opowiedziała o wielomiesięcznej przemocy – zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Jak wynikało z jej relacji, mężczyzna często wszczynał awantury bez powodu, wyzywał ją, poniżał, wyśmiewał, a także dopuszczał się przemocy fizycznej – szarpał, popychał i bił.
Kulminacją przemocy było brutalne pobicie, po którym sprawca uciekł z domu. Właśnie wtedy kobieta zdecydowała się zawiadomić służby – z pozoru w sprawie zaginięcia, tak naprawdę szukając pomocy. Policjanci szybko zatrzymali mężczyznę i przewieźli go do jednostki. Usłyszał zarzuty znęcania się nad osobą najbliższą oraz spowodowania obrażeń ciała. Co więcej, działał w warunkach recydywy.
Na wniosek Prokuratury Rejonowej Gliwice-Wschód wobec podejrzanego zastosowano dozór policyjny. To jedna z wielu spraw, które pokazują, jak trudna i skomplikowana może być sytuacja ofiar przemocy domowej. Często przez długi czas ukrywają swoje cierpienie, boją się mówić, a czasem same nie wiedzą, gdzie szukać wsparcia.
Policja przypomina: nie warto czekać, bo przemoc sama się nie kończy. Każdy taki przypadek zasługuje na reakcję. Pomoc jest możliwa – wystarczy zrobić pierwszy krok.
Fot. Policja Gliwice
