Choć niepozorne i małe, odgrywają gigantyczną rolę w codziennym życiu człowieka. Wielki Dzień Pszczół, obchodzony właśnie dziś, to dobry moment, by przypomnieć sobie, że bez nich na naszych stołach zabrakłoby nie tylko miodu, ale i owoców, warzyw, a nawet roślin potrzebnych do produkcji leków czy pasz.
Szacuje się, że aż 80% roślin uprawnych w Polsce potrzebuje zapylenia przez owady. Co ciekawe, wcale nie chodzi wyłącznie o dobrze znaną pszczołę miodną. W naszym kraju żyje ponad 470 gatunków pszczół, a większość z nich to dzicy zapylacze – trzmiele, murarki i pszczoły samotnice. I to właśnie te mniej znane owady są dziś najbardziej zagrożone.
Choć liczba uli i pszczelarzy rośnie – w ostatnich dziesięciu latach niemal dwukrotnie – sytuacja nie wygląda tak różowo, jak mogłoby się wydawać. Produkcja miodu nie nadąża za przyrostem pasiek, bo pożywienia dla pszczół jest po prostu za mało. Coraz częściej mówi się, że zbyt duża liczba uli w jednym miejscu prowadzi do wyczerpania zasobów nektaru i pyłku. Najbardziej cierpią wtedy właśnie dzikie gatunki, które nie mają „opieki” człowieka, a jednocześnie są kluczowe dla utrzymania równowagi w przyrodzie.
Moda na miejskie pasieki – choć widowiskowa – może przynieść więcej szkody niż pożytku. Ule na dachach budynków oznaczają dla pszczół miodnych dłuższe i bardziej męczące loty, a dla dzikich zapylaczy jeszcze większą konkurencję o to, co i tak staje się rzadkością – kwitnące rośliny. Coraz więcej ekspertów apeluje, by zamiast inwestować w kolejne pasieki, tworzyć miejskie łąki, ograniczać koszenie trawników i sadzić rośliny miododajne. To prostsze, bardziej naturalne i naprawdę skuteczne wsparcie dla tych, którzy zapylają świat.
Zanikanie dzikiej przyrody, problemy z plonami i spadek różnorodności biologicznej to nie abstrakcyjne zagrożenia, ale coś, co dzieje się tu i teraz. I choć potrzebne są działania systemowe, każdy może dołożyć swoją cegiełkę – zostawiając fragment ogrodu bez koszenia, nie wyrywając mlecza z trawnika czy stawiając domek dla murarek. Czasem wystarczy po prostu nie przeszkadzać przyrodzie, by mogła robić swoje.
Wielki Dzień Pszczół to przypomnienie, że świat bez zapylaczy byłby nie tylko uboższy, ale po prostu trudniejszy do życia. Dlatego zamiast kolejnego słoika miodu, może warto dziś podarować pszczołom trochę przestrzeni?