W sobotę o godzinie 19:00 na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie odbędzie się rewanż, który zadecyduje o losach ROW-u Rybnik w PGE Ekstralidze. Przed „Rekinami” stoi zadanie z gatunku mission impossible, bo aby przedłużyć marzenia o utrzymaniu, muszą wygrać na torze Stali różnicą co najmniej trzynastu punktów. Po porażce 39:51 u siebie zadanie to wydaje się graniczyć z cudem, ale drużyna trenera Piotra Żyty zapowiada walkę do ostatniego wyścigu.
Pierwsze spotkanie w Rybniku miało dać nadzieję, tymczasem skończyło się bolesnym rozczarowaniem. Gospodarze kompletnie nie potrafili odnaleźć się na własnym torze, który zamiast być atutem, stał się pułapką. Błędy taktyczne i brak odpowiednich ustawień sprawiły, że Stal Gorzów bez większych problemów kontrolowała przebieg zawodów. Teraz sytuacja odwraca się na niekorzyść ROW-u, bo rewanż odbędzie się na torze, na którym „Stalowcy” czują się jak ryba w wodzie, a doping miejscowych kibiców tylko doda im pewności.
Podopieczni trenera Piotra Śwista są w komfortowej sytuacji. W Gorzowie wystarczy im spokojnie dowieźć zaliczkę, aby zapewnić sobie udział w barażach i zachować nadzieję na pozostanie w elicie. ROW natomiast musi postawić wszystko na jedną kartę. Skład, który awizował trener Żyto, jasno pokazuje, że rybniczanie nie mają zamiaru poddać się bez walki. W decydujących momentach zobaczymy m.in. Gleba Czugunowa w parze z juniorem, Nickiego Pedersena u boku Rohana Tungate’a czy duet Kacper Pludra – Maksym Drabik.
Stawka meczu jest ogromna – zwycięzca dwumeczu zmierzy się w barażach z Polonią Bydgoszcz. Gorzowianie są zdecydowanym faworytem i tylko sportowy kataklizm mógłby pozbawić ich tego przywileju. ROW Rybnik jedzie jednak z myślą, że dopóki brama stadionu jest otwarta, dopóty warto walczyć. Nawet jeśli do wykonania mają zadanie graniczące z cudem, kibice mogą liczyć na ogromne emocje i walkę do samego końca.
Fot. Arkadiusz Siwek


