Nie zawsze trzeba mieć mundur na sobie, by pełnić służbę. Udowodnił to aspirant sztabowy Jarosław Stahel z gliwickiej Policji, który w drodze na zmianę zatrzymał dobrze znanego funkcjonariuszom złodzieja sklepowego.
Kilka dni temu dzielnicowy, wychodząc z domu i kierując się w stronę parkingu, zauważył nietypową sytuację przed jednym z osiedlowych sklepów. Kobieta szarpała się z mężczyzną, głośno krzycząc, by oddał to, co ukradł. Policjant od razu rozpoznał mężczyznę, który nie raz pojawiał się w prowadzonych przez niego sprawach dotyczących kradzieży. Na dodatek widać było, że jest pod wyraźnym wpływem alkoholu.
Funkcjonariusz bez wahania ruszył z pomocą sprzedawczyni. Złapał złodzieja i skutecznie go obezwładnił, sprawdzając przy okazji, czy nie ma przy sobie niebezpiecznych przedmiotów. Szybko wyszło na jaw, że łupem złodzieja padły butelka alkoholu i opakowanie wędliny. Choć mężczyzna próbował się oswobodzić i szarpał z aspirantem, nie miał żadnych szans. Po chwili na miejsce przyjechał wezwany wcześniej patrol, który przejął zatrzymanego.
Badanie alkomatem wykazało, że złodziej miał 1,14 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu, więc prosto z miejsca zdarzenia trafił do Miejskiej Izby Wytrzeźwień w Gliwicach. Skradzione produkty wróciły natomiast na sklepowe półki.
Cała sytuacja pokazuje, że policjantem jest się przez całą dobę, a szybka reakcja i odwaga funkcjonariusza sprawiły, że sprawca kradzieży nie uniknął odpowiedzialności. Dzięki czujności aspiranta Stahela złodziej skończył tam, gdzie powinien, a sprzedawczyni mogła odetchnąć z ulgą.


