W czwartek na ulicy Sokolskiego w Gliwicach policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego zatrzymali 34-letniego mieszkańca miasta, który postanowił „pojechać na skróty” – dosłownie i w przenośni. Mężczyzna poruszał się elektryczną hulajnogą, mając w organizmie aż 2,31 promila alkoholu.
Badanie alkomatem nie pozostawiło żadnych wątpliwości – kierujący znajdował się w stanie głębokiego upojenia alkoholowego. Funkcjonariusze zakończyli jego niebezpieczną przejażdżkę i ukarali go mandatem karnym kredytowanym.
Policjanci przypominają, że hulajnoga elektryczna to nie zabawka, lecz pełnoprawny pojazd, a jej użytkownik jest uczestnikiem ruchu drogowego. Oznacza to, że obowiązują go te same przepisy dotyczące trzeźwości, co kierowców samochodów czy rowerów. Jazda pod wpływem alkoholu to nie tylko wykroczenie – to przede wszystkim realne zagrożenie dla życia i zdrowia.
Dla porównania, 2,31 promila to poziom, przy którym znacznie spowolnione są reakcje, zaburzona jest koordynacja, równowaga oraz zdolność oceny odległości i prędkości. Osoba w takim stanie porusza się niepewnie, widzi niewyraźnie i praktycznie nie jest w stanie właściwie reagować na sytuacje na drodze.
W tym przypadku skończyło się na mandacie i szczęściu, że nikt nie ucierpiał. Policja apeluje do mieszkańców: nawet na hulajnodze obowiązuje zdrowy rozsądek – i zasada, że po alkoholu nie wsiadamy na żaden pojazd.


