W Szpitalu Miejskim nr 4 w Gliwicach wydarzyło się coś, co wielu nazwałoby świątecznym cudem – i to w wersji podwójnej. Gdy emocje po pierwszej wizycie świątecznych gości dopiero zaczynały opaść, drzwi placówki ponownie się otworzyły, a do środka wkroczyła pełna energii i ciepła grupa wolontariuszek z jednego z gliwickich liceów.
Ich wejście przypominało powiew zimowego światła: uśmiechnięte, pełne empatii i zaangażowania, dziewczyny niosły ze sobą nie tylko prezenty, ale przede wszystkim bezinteresowną chęć sprawienia komuś radości. W ciągu kilku chwil na szpitalnych korytarzach znów pojawiła się atmosfera, którą trudno opisać inaczej niż – magia.
Po wcześniejszej, niezwykle poruszającej wizycie innych darczyńców, mało kto spodziewał się, że tego samego dnia serca pacjentów i personelu ponownie rozgrzeją się tak mocno. A jednak – grudzień ma swoje prawa. Zamiast jednego świątecznego gestu, pojawił się drugi, równie szczery i piękny.
Dziewczyny pokazały, że dobro nie jest pojedynczym akcentem w kalendarzu, lecz czymś, co można pomnażać. Wystarczy chcieć, przyjść, wyciągnąć rękę – i sprawić, że ktoś poczuje się ważny.
Jeżeli magia naprawdę istnieje, to właśnie tu, dała o sobie znać wyjątkowo wyraźnie. I co więcej – udowodniła, że zawsze wraca tam, gdzie czeka na nią otwarte serce.
Fot. Szpital Miejski nr 4 w Gliwicach
