Kibice Górnika Zabrze mieli prawo wierzyć, że w piątkowy wieczór coś wreszcie się odmieni. Pierwsza połowa meczu z Zagłębiem Lubin dawała sporo powodów do optymizmu. Piłkarze trenera Jana Urbana grali z polotem, skutecznie odbierali piłkę, kreowali sytuacje i – co najważniejsze – prowadzili do przerwy. Niestety, po zmianie stron znów odezwały się demony z poprzednich spotkań i mecz zakończył się trzecią z rzędu porażką Trójkolorowych.
Jeszcze zanim piłka poszła w ruch, stadion w Lubinie pogrążył się w chwili ciszy, oddając hołd zmarłemu Leonowi Beenhakkerowi – legendarnemu trenerowi reprezentacji Polski i byłemu szkoleniowcowi Realu Madryt, który lata temu mierzył się także z Górnikiem.
Zabrzanie dobrze weszli w mecz. Już w pierwszej akcji to gospodarze mieli okazję, ale odpowiedź Górnika była zdecydowanie bardziej konkretna. Po piętnastu minutach świetną akcją popisał się Dominik Sarapata, który zaliczył swoją pierwszą asystę w sezonie, podając do Yosuke Furukawy. Japończyk uderzył idealnie i wyprowadził Górnika na prowadzenie. Kilka minut później młody pomocnik mógł mieć kolejne kluczowe podanie, ale tym razem akcja nie została zamknięta. Szansę na podwyższenie wyniku miał też Taofeek Ismaheel, jednak przegrał pojedynek z bramkarzem Zagłębia. Przez większą część pierwszej połowy to właśnie Sarapata był wyróżniającą się postacią – napędzał grę, szukał prostopadłych podań i robił różnicę w środku pola. Na moment zaniepokojenie wśród fanów wywołało zderzenie Ismaheela z Filipem Majchrowiczem, ale Nigeryjczyk wrócił do gry po interwencji medyków.
Po przerwie obraz gry zmienił się o 180 stopni. Górnik co prawda miał jeszcze okazję na podwyższenie prowadzenia – Furukawa znów doszedł do sytuacji, ale tym razem zabrakło precyzji. Chwilę później padło wyrównanie – Aleks Ławniczak wykorzystał rzut rożny i strzałem głową pokonał Majchrowicza. Gospodarze złapali wiatr w żagle i napierali. Na dwadzieścia minut przed końcem po dłuższej analizie VAR sędzia podyktował rzut karny za faul bramkarza Górnika. Tomasz Pieńko nie zmarnował okazji i wyprowadził Zagłębie na prowadzenie. W końcówce to zabrzanie znów ruszyli do ataku, ale nie potrafili znaleźć sposobu na wyrównanie. Najbliżej był Lukas Ambros, którego strzał w doliczonym czasie gry minął bramkę o centymetry.
Choć pierwsza połowa wlała w serca kibiców trochę nadziei, to druga raz jeszcze pokazała, że bez skuteczności nie ma punktów. Po trzech porażkach z rzędu drużyna z Zabrza będzie miała okazję do rehabilitacji dopiero po przerwie wielkanocnej. Pytanie, czy ten czas wystarczy, by na nowo złapać rytm i przerwać niepokojącą serię?
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 2:1 (0:1)
0:1 – Furukawa 14′
1:1 – Ławniczak 51′
2:1 – Pieńko 71′ (karny)
Zagłębie: Hładun – Ławniczak, Mróz (46′ Wdowiak), Dąbrowski (82′ Makowski) – Corluka, Pieńko (85′ Kłudka), Nalepa, Kolan – Orlikowski, Szmyt (90′ Woźniak), Kurminowski (82′ Adamski).
Górnik: Majchrowicz – Szcześniak, Josema, Janicki, Janża – Ismaheel (54′ Sow), Sarapata, Hellebrand (90′ Liseth), Furukawa (82′ Ambros) – Podolski (82′ Bakis), Zahović (90′ Prebsl).
Żółte kartki: Mróz, Pieńko, Hładun (Zagłębie) – Josema, Majchrowicz, Janicki, Liseth (Górnik).
Info: Górnik Zabrze SSA