Ulica Rakoniewskiego znów daje powód do refleksji. Tym razem nie chodzi o stłuczkę czy kolizję z udziałem ludzi, ale o… kurę, która nie miała szans na przeżycie. Rozjechana przez samochód, leżała na środku drogi, kiedy jedna z naszych Czytelniczek wracała do domu. Widok był przygnębiający, ale jeszcze bardziej smutne jest to, że można było tego łatwo uniknąć.
To już kolejna sytuacja w ostatnim czasie, która poruszyła mieszkańców. Niedawno sporo emocji wywołał artykuł o śmiertelnie potrąconym kocie w innej części miasta. Tam również nie zabrakło komentarzy dotyczących braku empatii i nadmiernej prędkości. Tym razem ofiarą nie był domowy pupil, ale kura – i choć dla niektórych może się to wydawać mniej istotne, życie to życie.
Kury nie są szybkie. Nie wybiegają nagle jak pies czy kot. Żeby doszło do takiego potrącenia, auto musiało poruszać się naprawdę szybko. A przecież mówimy o osiedlowej ulicy, niezbyt szerokiej i pełnej zabudowań. Niestety niektórzy kierowcy traktują ją jak tor wyścigowy, zapominając, że nie są tu sami.
Brakuje empatii i zwykłej ostrożności. Zdarza się, że kierowcy zerkają w lusterka dopiero po fakcie, jakby to, co zostaje za nimi, nie miało znaczenia. A jednak każda istota – czy to człowiek, pies, kot, czy kura – zasługuje na to, by przeżyć spokojnie swój dzień.
Warto się czasem zatrzymać, nie tylko dosłownie, ale i w głowie. Spojrzeć szerzej, uważniej. Droga to nie tylko asfalt, ale również przestrzeń współdzielona z innymi – z pieszymi, rowerzystami, zwierzętami. Zwolnienie o kilka kilometrów na godzinę może naprawdę wiele zmienić.
