Mieszkaniec Gliwic, który próbował sprzedać przedmiot przez popularny portal internetowy, padł ofiarą sprytnego oszusta. We wtorkowe popołudnie zgłosił sprawę Policji – został oszukany na trzy tysiące złotych. Scenariusz był klasyczny: wystawienie ogłoszenia, szybki kontakt ze strony „kupca”, który podesłał link do potwierdzenia rzekomego przelewu. Kliknięcie kosztowało go bardzo drogo.
Policjanci po raz kolejny apelują: jeśli sprzedajesz coś przez OLX lub podobny serwis aukcyjny, zachowaj czujność. Oszuści działają coraz sprytniej i potrafią bardzo realistycznie podszyć się pod legalne platformy. Ich ulubioną metodą jest przesyłanie linku, który prowadzi do strony wyglądającej niemal identycznie jak prawdziwy portal. Tam znajdują się formularze, w których nieświadome ofiary podają dane swoich kart płatniczych i inne wrażliwe informacje.
Wiele osób, wierząc że pieniądze za sprzedawany przedmiot już czekają, wpisuje dane, klika „dalej”, a następnie podaje kod autoryzacyjny z SMS-a bankowego, nie czytając jego treści. Tymczasem często jest to zgoda na dodanie karty do systemu płatności mobilnych, np. Google Pay. Efekt? Pusty rachunek i wiele nerwów.
Warto pamiętać, że OLX nie przesyła żadnych zewnętrznych linków do potwierdzenia płatności. Wszystko odbywa się w ramach oficjalnego systemu Dotpay, z którego korzysta serwis. Policjanci przypominają również, by nigdy nie podawać danych swojej karty na podejrzanych stronach, zwracać uwagę na adres w przeglądarce, czytać dokładnie wiadomości z banku i zachować ograniczone zaufanie wobec nieznanych kontrahentów. Każda próba wyjścia z komunikacją poza portal – czy to na WhatsApp, Messengerze, czy przez SMS – powinna wzbudzić czujność.
Policja apeluje: tylko ostrożność i zdrowy rozsądek mogą uchronić przed utratą oszczędności. Niestety, mimo licznych kampanii informacyjnych, kolejne osoby wciąż dają się nabrać. W tym przypadku straty wyniosły trzy tysiące złotych – ale takich historii jest więcej. Warto o tym pamiętać, zanim kliknie się w pierwszy lepszy link.