Zakończony sezon III ligi kobiet przyniósł MTS-owi Knurów szóste miejsce w tabeli. Wynik może nie rzuca na kolana, ale patrząc przez pryzmat wszystkich trudności, z którymi mierzył się klub, to bez dwóch zdań historyczny sukces. Środek stawki w tak wymagającej lidze to coś, z czego trenerka Aleksandra Piwowarczyk może być dumna.
To był sezon pełen zawirowań. Zespół kończył rozgrywki w bardzo okrojonym składzie, często bez ławki rezerwowych. Mimo to walczył ambitnie, zostawiając serce na murawie. Dodatkowym powodem do dumy jest tytuł królowej strzelczyń dla Katarzyny Kelner, która zdobyła 32 bramki i nie miała sobie równych.
Wszystko zaczęło się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Oskara Radkiewicza na stanowisku trenera zastąpiła Aleksandra Piwowarczyk, która w razie potrzeby potrafiła wejść na boisko i pomóc koleżankom. Do drużyny dołączyły zawodniczki z ciekawą piłkarską przeszłością, a MTS zaliczył mocny start. Co prawda, na inaugurację była porażka, następnie remis, ale potem zespół zanotował pięć wygranych z rzędu, a gra cieszyła oko – wtedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Niestety, pod tą sportową fasadą zaczęło coś pękać. Z szatni dochodziły głosy o konflikcie pomiędzy trenerką a częścią drużyny. Atmosfera robiła się coraz gęstsza. Wszystko wybuchło w Katowicach, gdzie podczas meczu z rezerwami GKS-u część zespołu postanowiła zbojkotować spotkanie. MTS przegrał 0:5, a część piłkarek została odsunięta od składu lub sama zdecydowała się odejść.
Mimo kryzysu, trenerka Piwowarczyk nie złożyła broni. Z zawodniczkami, które zdecydowały się zostać, dokończyła sezon. Treningi odbywały się w małym składzie, frekwencja była słaba, a bywały mecze, w których na ławce rezerwowych zasiadała tylko osoba odpowiedzialna za opiekę medyczną. Pomimo tego dziewczyny walczyły o każdy metr boiska.
W międzyczasie klub postawił na futsal. Zespół prowadzony przez Tomasza Nowosielskiego był o włos od awansu do Ekstraligi, zabrakło zaledwie jednej bramki. Dla wielu był to znak, że to właśnie futsal może stać się nowym priorytetem.
Tymczasem z klubu płyną niepokojące informacje. Wszystko wskazuje na to, że MTS Knurów nie przystąpi do rozgrywek w nowym sezonie. Żadna z obecnych zawodniczek nie zadeklarowała chęci gry, a przyszłość drużyny stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Czy to tylko chwilowy kryzys, czy może cichy koniec pewnego etapu w historii kobiecej piłki w Knurowie? Czas pokaże. Dziś jednak zamiast radości z osiągnięcia najlepszej lokaty w historii, pozostaje niedosyt i obawa o to, co będzie dalej.
Na koniec głos oddajmy trenerce Aleksandrze Piwowarczyk:
– „Sezon nie był dla nas łatwy. Mierzyłyśmy się z różnymi problemami w drużynie. Przejęłam zespół w totalnej rozsypce, udało się jednak dokonać pięciu obiecujących transferów. Na początku wszystko wskazywało na to, że mamy realne szanse na wysokie miejsce w lidze. Celowałyśmy w pierwszą trójkę, ale nie było wielkiej presji – wszyscy chcieliśmy po prostu odbudować ten zespół i stworzyć dziewczynom jak najlepsze warunki do rozwoju. Początek sezonu wyglądał obiecująco – jedna porażka, jeden remis i pięć zwycięstw z rzędu. To naprawdę napawało optymizmem. Jesień zakończyłyśmy na czwartym miejscu, z takim samym dorobkiem punktowym jak trzeci zespół w tabeli. Niestety, runda wiosenna nie była już dla nas tak łaskawa. Kilka zawodniczek zdecydowało się odejść, zostawiając nas w bardzo trudnym momencie. Jestem trenerką wymagającą i wiem, że nie każdemu to pasowało, nawet mimo osiąganych wyników. Cieszę się jednak, że mogłam do końca liczyć na dziewczyny, które zostały. To nas jeszcze bardziej zjednoczyło. Czasem jechałyśmy na mecz w gołą jedenastkę, ale nigdy nie brakowało nam serca do gry. Najbardziej cieszy mnie to, jaką drużynę udało się stworzyć i jak niektóre zawodniczki się rozwinęły. Tytuł królowej strzelczyń dla naszej kapitan Katarzyny Kelner to ogromny sukces, na który zapracowała cała drużyna”.
– „Chciałabym podziękować wszystkim dziewczynom za świetną atmosferę i to, że mimo wszystko humory nas nie opuszczały. Dziękuję naszym kibicom, którzy byli z nami do końca. Dziękuję Tomaszowi Wojtaszkowi za relacje na żywo i niezawodny Fan Club, Marcinowi Wyciszczokowi za poświęcony czas i materiały filmowe, Magdzie Wojtaszek za pyszne wypieki i troskę, Arielowi Wojdowskiemu za teksty i dobre słowo, Angie Korszewskiej za profesjonalne zdjęcia, które poprawiała do późna, bo – jak wiadomo – czasem trzeba kobiety podrasować. Dziękuję Joannie Szulc, naszej kierowniczce drużyny, za wsparcie i zrozumienie, Darii Mandreli za profesjonalny fanpage, Żanecie Jerchewicz za ogrom pracy organizacyjnej, trenerowi Tomaszowi Nowosielskiemu, na którego zawsze mogłam liczyć, a także prezesowi Mirosławowi Czechowi – wiem, ile trudu go to wszystko kosztowało – oraz Markowi Wierciochowi. Słowa uznania należą się również trenerowi Concordii Knurów, Jarosławowi Kupisowi – mimo że prowadzimy różne kluby, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Gratuluję awansu!”.
– „Jak widać, prowadzenie drużyny kobiecej to niełatwa sprawa i wymaga ogromnego zaangażowania wielu osób. Spędziłam w MTS trzy sezony i nadszedł czas na nowe wyzwania. Dziękuję drużyno – trzymam za Was kciuki i do zobaczenia na boiskach”.
Fot. Angie Korszewska