Zawodnicy Fight Club Knurów wrócili z Budapesztu z wielkimi emocjami i bagażem sportowych doświadczeń. Wszystko za sprawą 30. edycji Hungarian Kickboxing World Cup – największego na świecie turnieju z cyklu Pucharów Świata federacji WAKO. Tegoroczna edycja zgromadziła aż 3955 zawodników z 485 klubów reprezentujących 52 kraje. Wśród nich znalazła się trójka reprezentantów z Knurowa.
Największym bohaterem tego wyjazdu został Aleks Grączewski, który w ringowej formule Low Kick -75 kg w kategorii junior starszy zdobył srebrny medal. W ćwierćfinale miał wolny los, w półfinale pewnie pokonał 3:0 reprezentanta Słowenii, a w finałowym starciu stoczył zacięty pojedynek z faworytem kategorii wagowej z Czarnogóry. Tym razem to rywal sięgnął po złoto, ale srebro Aleksa to ogromny sukces, szczególnie że w tym roku nie wszystko układało się po jego myśli podczas krajowych zawodów. Co ciekawe, w finale spotkali się dwaj najlepsi zawodnicy całej stawki, co w turniejowym systemie nie zawsze jest oczywiste.
Aleks Grączewski świetnie odnajduje się na międzynarodowych arenach – w samym 2025 roku sięgnął już po złoto w Pucharze Europy w Zagrzebiu, brąz w Pucharze Świata we włoskim Lido Di Jesolo, a teraz do kolekcji dorzucił srebro z Budapesztu. Zmiana kategorii wiekowej i wagowej w styczniu nie przeszkodziła mu w dalszym rozwijaniu formy – a przed nim jeszcze cały rok startów w gronie juniorów zanim dołączy do seniorów.
Nieco mniej szczęścia mieli tym razem pozostali zawodnicy Fight Clubu. Sebastian Piebiak, ubiegłoroczny medalista Mistrzostw Świata WAKO Juniorów, już w pierwszym pojedynku trafił na aktualnego mistrza świata z Bułgarii. Co ciekawe, pierwszą rundę wygrał, ale w drugiej przeciwnik zmienił taktykę i to on wyszedł z pojedynku zwycięsko, choć werdykt sędziów 2:1 nie był jednogłośny. Patryk Herdzina również nie miał łatwej drabinki – wylosował mocnego Czecha i po walce zakończonej takim samym stosunkiem głosów 2:1 musiał pożegnać się z turniejem. Jak żartobliwie mówi ekipa, Patryk chyba tradycyjnie nie ma szczęścia do sędziów.
Mimo trudnych losowań i ogromnego wysiłku, drużyna wraca dumna. Za sportowymi sukcesami stoją tygodnie ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeń i codziennego reżimu treningowego. Zawodnicy ograniczają dietę do minimum, mają codzienne kontrole wagi, a podczas wyjazdu do Budapesztu przy temperaturach sięgających 30°C Aleks nie mógł wypić więcej niż litr wody dziennie. To są kulisy, które pokazują, jak wiele trzeba poświęcić, by znaleźć się na szczycie.
Fight Club Knurów nie zwalnia tempa. Przed zawodnikami krótki wakacyjny odpoczynek, a już w drugiej połowie roku czekają Mistrzostwa Świata Seniorów i Mistrzostwa Europy Juniorów. Pasja, determinacja i siła ducha – tego w tej ekipie zdecydowanie nie brakuje.
Fot. Fight Club Knurów