Spotkanie we Wrocławiu miało jednego bohatera zbiorowego – Spartę. Drużyna gospodarzy całkowicie zdominowała ROW Rybnik, wygrywając aż 57:33. Choć rybniczanie liczyli na niespodziankę, to mecz od samego początku przypominał jazdę do jednej bramki. Po dziesiątym biegu wszystko było już jasne, a goście mogli jedynie pogodzić się z kolejną porażką.
W składzie ROW-u ponownie błyszczał Maksym Drabik, który starał się robić różnicę i faktycznie udowodnił, że wrócił do formy. Niestety – jeden szybki zawodnik to zdecydowanie za mało, by nawiązać wyrównaną walkę z rozpędzoną Spartą. Gospodarze od początku narzucili swoje tempo i z biegu na bieg powiększali przewagę. Po czterech wyścigach prowadzili już 17:7, a po siedmiu było 30:12. Drabik jako jedyny z gości wygrał bieg w pierwszej serii i to w dodatku na torze, który zna jak własną kieszeń – w końcu przez wiele lat jeździł właśnie dla Sparty.
Brady Kurtz błyszczał szybkością i precyzją, zupełnie jakby ostatni upadek w Grand Prix był tylko złym snem. Jakub Krawczyk pokazał się z doskonałej strony, a duet Janowski–Kowalski dołożył swoje do deklasacji rywala. W zasadzie trudno wskazać zawodnika Sparty, który zawiódł. Zupełnie odwrotnie niż w ekipie ROW-u, gdzie poza Drabikiem ciężko było znaleźć kogokolwiek, kto mógłby pochwalić się dobrym występem.
Słaby dzień miał Nicki Pedersen. Doświadczony Duńczyk był wolny, nieskuteczny, a jego jazda sprawiała wrażenie nieobecnej. Po trzech startach miał na koncie tylko jeden punkt, i to po wyprzedzeniu… własnego kolegi z drużyny. Rohan Tungate również nie przypominał siebie z początku sezonu, a Gleb Czugunow, choć walczył, to nie potrafił przechylić żadnego biegu na swoją korzyść.
ROW Rybnik jest obecnie najpoważniejszym kandydatem do spadku z PGE Ekstraligi. I choć wszystko rozstrzygnie się dopiero w fazie play-down, to trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż pożegnanie z elitą. Po ośmiu spotkaniach mają na koncie zaledwie dwa punkty, a styl porażek – szczególnie na wyjazdach – nie nastraja optymizmem.
Wrocławianie tym zwycięstwem udowodnili, że wcześniejsze potknięcia to tylko epizody. Drużyna wyglądała świetnie, jechała pewnie, a kibice mogli tylko z zadowoleniem patrzeć, jak ich ulubieńcy pewnie jadą po kolejne zwycięstwo. ROW z kolei musi szybko znaleźć formę, jeśli chce jeszcze myśleć o pozostaniu w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Sparta Wrocław – ROW Rybnik 57:33
Sparta: Kurtz 12, Kowalski 7+1, Łaguta 10+1, Bewley 7, Janowski 10+2, Mikołajczyk 4, Krawczyk 7+2, Kowolik 0.
ROW: Pedersen 1, Czugunow 10, Knudsen 0, Drabik 14+1, Tungate 6+2, Trześniewski 1, Tkocz 1, Pludra 0.
Fot. Andrzej Kozyrski