piątek, 18 lipca, 2025
spot_img
Strona głównaInformacjeKnurów: Nielegalna stołówka pod blokiem. Mieszkańcy mają dość!

Knurów: Nielegalna stołówka pod blokiem. Mieszkańcy mają dość!

Spacer z psem po osiedlu przy Kazimierza Wielkiego coraz częściej przypomina grę w omijanie przeszkód. Na zielonym skwerze za jednym z bloków pojawiają się… resztki obiadów. Ziemniaki, nagryzione kotlety, śladowe ilości surówki, kości, a nawet zepsuta kiełbasa – cała ta „uczta” trafia prosto na trawnik. Wszystko to ku rozpaczy opiekunów czworonogów i osób, które po prostu chciałyby przejść się po ładnym, czystym terenie.

Mieszkańcy mówią wprost: to nie pierwszy raz. I nie drugi. To wraca regularnie jak bumerang, bo najwyraźniej niektórym sąsiadom wciąż wydaje się, że balkon to idealne miejsce do wyrzucania resztek. „A niech sobie jakieś ptaszki zjedzą, kotek może przyjdzie” – słyszymy czasem w rozmowach. Tyle tylko, że zamiast ptaszków i kotków, pojawiają się psy – i to nie te bezpańskie. Te, które mają właścicieli, smycze i wrażliwe żołądki. Bo jak wytłumaczyć psu, że nie powinien wciągać znalezionego na trawniku kotleta schabowego? A potem – nie ma, że boli. Zwierzak się rozchoruje, weterynarz potrzebny od ręki, a właściciel rozkłada ręce, bo nie da się upilnować wszystkiego.

To jeszcze nic. Do pełnego menu dochodzą odpadki mięsa, surowe i zepsute kiełbasy, kości z kurczaka, które potrafią być śmiertelnie niebezpieczne. Gdzieniegdzie pojawi się sałatka jarzynowa z minionej epoki, jeszcze z odrobiną majonezu. Brzmi znajomo? To właśnie codzienność mieszkańców, którzy zamiast spokojnego spaceru, mają emocjonujące starcia z tym, co sąsiedzi zostawili po obiedzie.

Ale to nie wszystko. Gdzie są resztki, tam prędzej czy później pojawią się szczury. Bo nie trzeba być ekspertem od ekologii, by wiedzieć, że darmowa stołówka pod blokiem to dla gryzoni spełnienie marzeń. A jak już się zadomowią, to zaczną odwiedzać piwnice, śmietniki, a może i balkony – w końcu wiedzą, skąd jedzenie leci.

Trudno nie zapytać wprost – co się stało z rozsądkiem? Czy naprawdę trzeba apelować, żeby nie wyrzucać obiadu z okna? Mamy XXI wiek, a nie PRL-owski balkonowy chów karmowy. Mieszkańcy mają już dość. Coraz głośniej domagają się reakcji służb miejskich, bo ile można żyć w ciągłym napięciu, czy tym razem pies ominie zgniłą kiełbasę?

W trosce o zdrowie zwierząt, estetykę osiedla i zwykłe ludzkie współżycie – może warto raz na zawsze zamknąć stołówkę na zieleńcu. I przypomnieć sobie, że resztki wyrzuca się do kosza, a nie na trawę.

RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -
Google search engine

Most Popular

Recent Comments