Zdarza się, że blokada nałożona na koło samochodu wywołuje u kierowców frustrację. Jednak próba jej samodzielnego usunięcia to zdecydowanie jeden z najgorszych pomysłów, o czym wczoraj wieczorem przekonał się pewien mieszkaniec Gliwic.
Podczas patrolu na ul. Kaczyniec strażnicy miejscy zauważyli mężczyznę, który przy swoim aucie zachowywał się dość podejrzanie. Jak się okazało, próbował samodzielnie zdjąć blokadę, którą nałożono za wykroczenie drogowe. Szybko wyszło też na jaw, że to nie koniec problemów. Kierowca był nietrzeźwy, nie miał prawa jazdy, a samochód, którym się poruszał, nie posiadał ważnego ubezpieczenia OC. Zamiast więc rozwiązać kłopot, mężczyzna wpakował się w jeszcze większe tarapaty.
Strażnicy miejscy nie mieli wyboru – ujęli kierowcę i przekazali go policjantom. Teraz sprawą zajmuje się Policja, a finał tej historii z pewnością będzie miał dla niego poważne konsekwencje.
Cała sytuacja to przypomnienie, że blokada na kole nie jest końcem świata. To konsekwencja za złamanie przepisów, ale wystarczy zachować spokój, skontaktować się ze Strażą Miejską i dopełnić formalności. Sprawę można rozwiązać legalnie i bez dodatkowych kłopotów.
Ta historia pokazuje, że czasem próba „pójścia na skróty” kończy się tylko dłuższą i bardziej krętą drogą. Rozsądek – zarówno za kierownicą, jak i poza autem – naprawdę się opłaca.
Fot. Straż Miejska w Gliwicach
