Kryzys w Concordii trwa i zaczyna coraz bardziej niepokoić kibiców. Zespół, który jeszcze niedawno potrafił grać efektownie i skutecznie, dziś nie przypomina drużyny, która wchodziła z impetem do II ligi śląskiej. W niedzielnym spotkaniu z Pilicą Koniecpol knurowianie znów musieli przełknąć gorycz porażki, przegrywając 0:3. Wynik ten niestety w pełni oddaje przebieg wydarzeń na boisku.
Od pierwszych minut widać było, że zawodnicy Concordii chcą narzucić rywalowi swój rytm gry. Jankowski dwukrotnie próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy – najpierw mocnym uderzeniem z dystansu, a chwilę później po efektownym podaniu w kierunku Orylskiego, który jednak bardzo wyraźnie chybił. Mimo kilku prób brakowało konkretów w ofensywie. Pilica również nie była szczególnie groźna w pierwszej połowie, lecz to ona z czasem zaczęła przejmować inicjatywę. Do przerwy bez bramek, lecz już wtedy można było odnieść wrażenie, że gospodarze są bliżej objęcia prowadzenia.
Po zmianie stron przewaga Pilicy szybko znalazła potwierdzenie w wyniku. W 57. minucie Kożuch wykorzystał zamieszanie w polu karnym i dał miejscowym prowadzenie. Zaledwie dwie minuty później Wiśniewski podwyższył rezultat, korzystając z nieporozumienia w defensywie Concordii. Te dwa ciosy całkowicie podcięły skrzydła knurowianom, którzy mimo prób nie potrafili wrócić do meczu.
Najbliżej bramki kontaktowej był Spórna – w 66. minucie po świetnym zagraniu Matuszka oddał strzał, ale bramkarz Pilicy popisał się kapitalną interwencją, ratując swój zespół przed stratą gola. Chwilę później z rzutu wolnego próbował jeszcze Winiarczyk, lecz i tym razem piłka nie znalazła drogi do siatki. Pilica natomiast grała cierpliwie i skutecznie – w końcówce Wiśniewski po raz drugi wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik na 3:0.
Na domiar złego Concordia kończyła mecz w osłabieniu, grając w dziewiątkę. Brak koncentracji i dyscypliny był aż nadto widoczny, co tylko pogłębiło obraz drużyny zagubionej i pozbawionej pewności siebie.
Nie można mówić o pechu czy niesprawiedliwości – tym razem knurowianie przegrali na własne życzenie. W składzie zabrakło Jakubowskiego i Bodziocha (pauza za kartki) oraz kontuzjowanych Żylskiego i Guzery, jednak nie można wszystkiego tłumaczyć brakami kadrowymi.
Concordia potrzebuje wstrząsu, nowej energii i wiary w siebie. Bo choć potencjał niewątpliwie jest, to bez determinacji i charakteru trudno będzie o poprawę wyników. Zespół Jarosława Kupisa znalazł się w trudnym momencie, ale wciąż ma szansę, by odwrócić losy sezonu – pod warunkiem, że zacznie grać z takim ogniem, jaki jeszcze niedawno był jego znakiem rozpoznawczym.
Pilica Koniecpol – Concordia Knurów 3:0 (0:0)
1:0 – Kożuch 57′
2:0 – Wiśniewski 59′
3:0 – Wiśniewski 85′
Pilica: Wróbel – Derejczyk, Woszczyna, Przybyła, Wiśniewski – Żakowski, Sztymala, Teperski (11′ Wasilewski), Kożuch (86′ Basiński), Winckowicz – El Kessouati (69′ Samek).
Concordia: Szymajda – Kocur (79′ Mikulski), Stryczek, Ilnicki, Winiarczyk – Matuszek, Bociek, Latko, Spórna (71′ Gryglak), Orylski – Jankowski.
Żółte kartki: Stryczek, Matuszek, Ilnicki (Concordia).
Czerwone kartki: Ilnicki (82′ Concordia, za drugą żółta), Matuszek (90′ Concordia, za drugą żółtą).


