Odszedł Krystian Meisner, znany wszystkim jako „Bolo” – człowiek, który swoją pogodą ducha potrafił rozjaśnić najciemniejszy dzień. Miał 55 lat, a jego życie stało się dowodem na to, że szczęście nie zależy od okoliczności, lecz od serca.
Jego historia w Domu Pomocy Społecznej „Zameczek” w Kuźni Nieborowskiej trwała od 1990 roku. Wprowadził się tam jako 20-latek, zostając pierwszym pensjonariuszem i z czasem – jego symbolem. Witał nowych mieszkańców, wspierał personel, a z jego uśmiechu i serdeczności słynął cały ośrodek.
„Bolo” żył z pasją. Był wiernym kibicem Concordii Knurów, obecnym na stadionie częściej niż wielu zawodników. W klubie pomagał, jak tylko mógł – bo tak rozumiał przyjaźń i lojalność. Z jednakową energią angażował się w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Od pierwszych finałów stał pośród wolontariuszy, zbierając datki z taką determinacją, jakby los najbardziej potrzebujących zależał właśnie od niego.
Jego otwartość prowadziła go również daleko poza granice regionu. Odbył pielgrzymki do Ziemi Świętej, Fatimy i Portugalii, a w Watykanie spotkał się z papieżem Franciszkiem. Dla wielu byłyby to wyjątkowe wspomnienia – dla „Bola” stały się dowodem, że marzenia naprawdę są na wyciągnięcie ręki.
Choć w ostatnich tygodniach jego stan zdrowia się pogorszył i przebywał w szpitalu, nie opuszczała go pogoda ducha – cecha, która towarzyszyła mu przez całe życie.
Krystian „Bolo” Meisner pozostanie w pamięci jako przykład, że wielkość człowieka nie tkwi w sile, lecz w dobroci, którą rozdaje innym.
Fot. Agnieszka Łyko


