PreZero Arena Gliwice przez dwa dni zamieniła się w prawdziwą światową stolicę darta. Emocje sięgały zenitu, hala była pełna po brzegi, kibice w barwach swoich ulubieńców – pomalowani, przebrani, rozśpiewani – stworzyli atmosferę, o jakiej marzy każdy organizator sportowego widowiska. I to się czuło od pierwszej do ostatniej lotki. Superbet Poland Darts Masters 2025 na długo zapisze się w pamięci wszystkich, którzy pojawili się w Gliwicach.
Wśród startujących nie zabrakło gwiazd światowego formatu, a w ćwierćfinale kibice z całej Polski trzymali kciuki za Krzysztofa Ratajskiego. „The Polish Eagle” zaczął świetnie i po czterech legach prowadził 3:1. Niestety później cztery kolejne legi padły łupem Stephena Buntinga, a Ratajski musiał gonić wynik. Udało mu się doprowadzić do remisu 5:5, ale w decydującym legu „The Bullet” był bezbłędny – zamknął mecz kombinacją 150 punktów, trafiając potrójną dwudziestkę, bullseye i „topa”.
Dalsze fazy turnieju przyniosły kolejne emocje. Luke Littler ograł 6:3 Nathana Aspinalla, Gerwyn Price rozbił Chrisa Dobeya 6:2, notując przy tym niesamowitą średnią 104,29. Rob Cross wygrał 6:4 z Michaelem van Gerwenem w meczu, który – choć nieco słabszy poziomem – i tak trzymał w napięciu.
W półfinałach rozpoczęło się prawdziwe granie dla koneserów. Bunting pokonał faworyzowanego Littlera 7:3, a Gerwyn Price – mimo trudnego początku – rozkręcił się na dobre i w tym samym stosunku wygrał z Crossem. Finał zapowiadał się więc kapitalnie i nie zawiódł.
Bunting wszedł w mecz mocnym akcentem, przełamując rywala i schodząc na przerwę z prowadzeniem 4:2. Price szybko się otrząsnął i doprowadził do wyrównania. Później było już tylko bardziej nerwowo. W decydującej partii przy stanie 7:6 Walijczyk zmarnował trzy lotki meczowe, ale czwartą trafił bezbłędnie. 91 do końca, podwójna siedemnastka ustawiła „topa”, który Price zamknął z zimną precyzją. I to on został triumfatorem Superbet Poland Darts Masters 2025.
Gliwice żyły dartem jak nigdy dotąd. A kibice? Byli po prostu najlepsi. To dzięki nim każdy rzut niósł dodatkowy ładunek emocji, a PreZero Arena dosłownie drżała z ekscytacji. Takie sportowe święta chce się przeżywać częściej.
Fot. PreZero Arena Gliwice