Decyzja zapadła – sześć kopalń węgla kamiennego na Śląsku zostanie wygaszonych w najbliższych latach. To ogromna zmiana, która nie tylko wpłynie na cały region, ale też pociągnie za sobą ogromne koszty. Według najnowszej wersji projektu ustawy górniczej, przygotowanej przez Ministerstwo Przemysłu, likwidacja zakładów ma kosztować aż 9,125 mld zł, z czego ponad 8,3 mld zł będzie pochodzić z budżetu państwa.
Nowelizacja ustawy, nad którą prace trwają od stycznia tego roku, zakłada między innymi wypłatę odpraw i świadczeń dla pracowników likwidowanych zakładów. Co ważne, za proces zamykania kopalń mają teraz odpowiadać same spółki górnicze, które będą mogły korzystać z dotacji rządowych, zamiast przekazywać te zadania spółce restrukturyzacyjnej.
Początkowo szacowano, że cały proces pochłonie około 4,2 mld zł. Nowe analizy pokazały jednak, że ta kwota jest mocno niedoszacowana. Ostateczny rachunek to ponad dwa razy tyle – 9,125 mld zł. W tej sumie mieszczą się też utracone wpływy do budżetu oraz środki, które popłyną z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
W czasie konsultacji zgłoszono aż 44 uwagi, głównie ze strony spółek górniczych. Efektem tych rozmów jest m.in. podniesienie wartości jednorazowych odpraw – z 120 tys. zł do 170 tys. zł. Rozszerzono także możliwość korzystania z górniczych urlopów na wszystkie zakłady objęte Nowym Systemem Wsparcia, czyli m.in. PGG, Węglokoks Kraj i Południowy Koncern Węglowy.
Ministerstwo założyło, że nowe przepisy wejdą w życie od 1 stycznia 2026 roku, choć Polska Grupa Górnicza już wcześniej apelowała, by termin ten przyspieszyć. Wskazywała, że w planach na ten rok ma działania związane z połączeniem kopalń Bielszowice i Halemba w jeden ruch.
Celem zmian jest stopniowe, rozłożone na lata wygaszanie działalności górniczej w sposób społecznie akceptowalny, bez ryzyka dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. W pierwszej kolejności proces ten ma objąć sześć zakładów – Bobrek, Wujek, Sośnica, Bolesław Śmiały, Bielszowice i Halemba.
To ogromne wyzwanie dla całego Śląska, zwłaszcza że objęte systemem wsparcia spółki zatrudniają dziś około 44 tys. osób. Według przedstawicieli branży, bez tych zmian transformacja górnictwa w Polsce nie będzie możliwa. A choć emocje są duże, jedno jest pewne – historia zatacza koło, a region musi szykować się na nowy rozdział.
Info: PAP
Fot. Janusz Szyma